Eventy


Eventy to organizowane, czasowe wydarzenia podczas których gracze mają szansę spotkać się razem i przeżyć albo nie ciekawe przygody, zaszaleć na imprezach tematycznych oraz doświadczyć jednej z lekcji. By przystąpić do eventu należy mieć ukończony wątek oraz wstawić się o wyznaczonej godzinie na wyznaczonym kanale do pisania.



___________________________________________________________________________________________

1. Startówka

Początek imprezy był całkiem normalny, wszystko układało się pomyślnie- uczniowie bawili się bez większych sporów, muzyka wypełniała mury szkoły, ba! Nawet niektórzy personel przełamali barierę bycia wyłącznie opiekunami i postanowili włączyć się do tańca. Do czasu. Nagle rozległ się głośny huk, profesor pilnujący wyjścia postanowił to sprawdzić, ale dochodząc w miejsce, z którego powinien rozlegał się hałas, nie dostrzegł zupełnie niczego. A bo to pierwszy raz ten stary budynek wydaje z siebie dziwne dźwięki? Postąpił tak, jak chyba każdy na jego miejscu - wzruszył ramionami i zawrócił do sali, znów włączając się w zabawę. W połowie imprezy DJ ogłosił przerwę, prosząc ludzi o opuszczenie na chwile sali. To właśnie ten moment, kiedy zaczynają się dziać na prawdę dziwne rzeczy - paru uczniów doświadcza nieoczekiwanych, przerażających ataków. Głupio to jednak ignorują, uważając, ze to tylko żart któregoś z ich rówieśników. Sala zostaje otwarta na nowo i chociaż impreza powoli zbliża się do końca, to atmosfera nadal jest tak samo udana. Ponownie - do czasu. Już na finiszu woźny znajduje praktykantkę leżąca w toalecie – na szczęśce nie wybucha panika, nikt poza nim jej nie widział... a później wszystko nagle ustaje. Ot tak. Pozostawiając po sobie tylko niepokój.

Ciało po imprezie to norma... nie?


___________________________________________________________________________________________

2. Koszmar Salema

Zjebał. Nie, żeby wcześniej nie zdarzały mu się wpadki, ale tym razem zjebał trochę bardziej i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Wolny weekend, wypad do miasta, alkohol, kobiety i kasyno...to był kurwa bardzo zły pomysł, szczególnie, jeśli nie umie się trzymać gęby na kłódkę i rąk przy sobie. Oczywiście uciekł, w tym był dobry, ale Salem podejrzewał, że na tym się ta cała sprawa nie skończy. Kojarzył faceta, którego wkurzył i to nie był rubaszny pan, który pogrozi ci palcem i puści wolno. To był raczej typ, który będzie patrzył się na ciebie z uśmiechem, wyobrażając sobie w tym samym momencie wszystkie tortury świata, wszystkie plagi egipskie, które spadają na ciebie jedna po drugiej. Skąd to wiedział? Gość był demonem, jak on. Ale nie wesołym, nie wadzącym nikomu demonem seksu, nie. Był najgorszą skurwysyńską mieszanką mortema i somnuma...A teraz Salem był trochę jakby na jego celowniku. Możliwe, że z całą szkołą. Dni jednak mijały bez żadnego znaku życia od nieprzyjemnego jegomościa i demon powoli zaczął myśleć, że może koło fortuny szczęśliwym trafem zadecydowało, że wyjdzie z tego bez szwanku...nie spodziewał się jednak, że kiedy kładł się spać czy też zasypiał przy biurku po obaleniu paru butelek wina, coś wisiało nad akademią. Akcja potoczyła się szybko. Demon wtargnął do snów kilku uczniów i nasłał na nich hordę potworów, która brutalnie zamordowała każdego z nich. Nie wiadomo jak bardzo odbił się na nich ten koszmar, nikt też - poza trójką zabitą na końcu - nie dowiedział się dlaczego to wszystko się wydarzyło. Jednak mimo przebudzenia nie był to koniec koszmaru spowodowanego przez Salema.

Krwawe sny to były!


___________________________________________________________________________________________

3. Legendy z miasteczka

Uczniowie podczas zwyczajowej wizyty w miasteczku poznali kilka legend związanych z ich szkołą. Pytanie tylko - czy są one prawdziwe?

3.1 - Akademia Fidarossa została wybudowana w wymiarze władanym przez Dautangów, istoty uważane za czyste zło i uczniowie płacą za naukę tam energią życiową.
   Chodzicie do Fidarossy? Haha! Niesamowite! To prawda, że oddajecie część energii życiowej Dautangom by móc się tam uczyć? No, Dautangom – istotom mroku i zła. Nie słyszeliście legendy o Balaanach i Dautangach? Co za pokolenie! Poczytajcie w bibliotece! Ale wracając do tematu – mówi się, że wasza akademia została wybudowana w wymiarze władanym przez Dautangi i że musicie dawać im coś w zamian za to, że tam przebywacie. No, wiecie, taki czynsz. Tak czy inaczej, od wieków krążą o tym legendy. Mówi się, że ustawiacie się w kolejce by jedna z tych istot wypuściła swój długi ozór, wbijając go w wasze podniebienie i karmiąc się magią oraz życiem jakie w was płynie. To prawda? Macie na sobie wtedy jakieś specjalne szaty? Nie? Oh… No nic. A liczyłem, że te bajki są prawdziwe. Ale jak dla mnie w tej legendzie jest sporo prawdy. Macie cholernie dużo dziwnych zachorowań u siebie. Mój kuzyn, który chodził do Fidarossy, mówił, że w jednym roku chłopak z przeziębieniem leczył się trzy miesiące, a jego objawy czasami przypominały zapalenie płuc. Co najlepsze, to było lato! No, ale nie mi oceniać. Mam nadzieję, że was nie zanudziłem. Miłego dnia!

3.2 - Miasteczko stoi na dawnym cmentarzysku i w parku, jak wie się, gdzie szukać, można znaleźć kości wymarłego już gatunku – Balaan, który uważany był za najświętsze istoty chodzące po świecie.
   Ej, ej! Wy tam! Trochę szacunku! Wiecie chociaż w jakim miejscu jesteście?! Park? Ha! Chcielibyście! To cmentarzysko! Całe miasteczko zostało na nim wybudowane! W dawnych czasach toczyła się tu wojna między Balaanami i Dautangami i do dziś na terenie parku można znaleźć kości tych pierwszych. Była tu kiedyś taka jedna dziewczyna, która postanowił je odnaleźć, ale nie miała szczęścia, bo wiecie… To nie tak, że one leżą gdzie popadnie. Trzeba wiedzieć gdzie szukać! Problem w tym, że prawie nikt tego nie wie… Choć był tu kiedyś taki stary dziad co twierdził, że zna ich położenie i że rozmawiał kiedyś z ich potomkiem. To drugie to kompletna głupota, bo Balaan nie rozmnażały się z innymi istotami, a wszystkie czystokrwiste zginęły, tak mówią legendy. No i… Balaana nie sposób przegapić. Mają piękne, niebieskie oczy, którymi przeszywają cię na wskroś. Ale dziad już nie żyje, kopnął kalendarz jakiś rok temu, także… No. O zmarłych źle się nie mówi. A teraz zmykajcie i zachowujcie się odpowiednio! To święte miejsce!

3.3 - Ponoć Balaany nie wyginęły, a ukryły się przed Dautangami, które chcą wydostać się ze swojego wymiaru za pomocą Akademii i „pożreć” świat.
   Jesteście uczniami Akademii Fidarossa? Ach! Jak wspaniale! Sama jestem absolwentką tej szkoły. Na jakim jesteście roku? O! To pewnie na rasoznactwie mówili wam już o Balaanach i Dauntangach? A słyszeliście, że ponoć Balaany nie wyginęły, a jedynie ukryły się przed Dautangami? Wszystkie dzieci są gdzieś pośród nas! I nie myślcie, że jestem szurnięta. Sporo osób w to wierzy. W to i w fakt, że akademia powstała w wymiarze, który sąsiaduje z tym, w którym są zamknięci Dautangowie. Ba! Nawet nie wiecie ilu wpływowych ludzi uważa, że za pomocą Akademii Fidarossa te potworne kreatury ponownie chcą wydostać się na świat i pożreć wszystko co stanie im na drodze. Do tych ostatnich ja się nie zaliczam, wierzę, że potomkowie Balaanów wciąż pilnują przejścia i że Dautangi dzięki temu na zawsze pozostaną z dala od nas, ale różni ludzie różnie na wszystko patrzą.

3.4 - Ledenda o Balaanach i Dautangach.
   Balaanowie to święte istoty, które kiedyś chodziły wśród nas. Narodziły się ze światła i czystego dobra, przynajmniej tak mówi legenda. Wyglądały jak ludzie, jednak ich oczy były tak niebieskie, że ciężko było przejść obok nich obojętnie. Mówiło się, że potrafiły nawrócić każdego ze złej drogi. Jeden ich uśmiech wystarczał, aby wryć się w twoją pamięć i nawet gdy zniknęły, miały wpływ na twoje życie. Ich ojcem była nicość, z której wyszły razem z Dautangami, istotami mroku i wszelkiego zła, o oczach czarnych jak smoła i niespotykanym apetycie. Pożerały wszystko na swojej drodze, zabierając pierwiastek magii i życia każdej istoty, która wpadła im w łapy. Balaanowie walczyli z Dautangami, zamykając ich ostatecznie w innym wymiarze, ale podczas licznych wojen ostało się ich tylko kilku. Ponoć ich śmierć pozwoliła na zawiązanie pieczęci, która nie pozwala Dautangom wydostać się na zewnątrz.

3.5 - Założyciele Akademii zawarli pakt z jakimś demonem by ich szkoła zawsze odnosiła sukcesy i składają co roku ofiarę z uczniów.
   Uh, kolejni uczniowie z Fidarossy? I jak tam? Wasza coroczna ofiara z niewinnej uczennicy zadziałała? W tym roku też dzięki temu wygracie puchar akademicki? Nie udawajcie, że nie wiecie! Każdy wie, że założyciele waszej akademii zawarli pakt z demonem po to, by zawsze być najlepszymi! Kaisog od zawsze przodowała w rankingach szkół, a gdy odrzuciła Onvię Harris i Floviana Deerena, Fidarossa wyrosła z niczego w innym wymiarze i otworzyła swoje podwoje, zdobywając od tak niezliczoną ilość uczniów! I to pod patronatem samego Ferrela Nih’aara, maga uważanego za najpotężniejszą istotę jaka do tej pory stąpała po ziemi. Poza Balaami i Dautangami oczywiście, o ile w ogóle istnieli. Także wybaczcie, ale jak da mnie i wszystkich innych uczniów Kaisog, jesteście bezwartościowym plugastwem. Obyście wszyscy kiedyś dostali po dupie za nieczyste zagrania.

3.6 - Jak wrzucisz monetę do fontanny podczas ostatniej nocy kwitnienia drzewek w alei i wypowiesz życzenie to się ono spełni. Pilnuje tego dobry duch miasteczka.
   Wiecie co się mówi o tej fontannie? Że potrafi spełniać życzenia. Ponoć jak ostatniej nocy kwitnienia drzewek – tutaj starszy pan wskazał na rosnące wzdłuż drogi rośliny – wypowiesz życzenie to dobry duch tego miasteczka je spełni. W dawnych latach przybywało tu wielu młodych z nadzieją, że choć tak sobie pomogą. Nawet osoby w moim wieku tu przybywały! Ha! A teraz siedzę tu ja. I patrzę się na wodę, zastanawiając, czy to na pewno działa. Ale wiecie co? Spróbować nigdy nie szkodzi. – Z tymi słowami dziadek wrzucił do wody ciężką, ciemną monetę. – W końcu w przeciwieństwie do tamtych, ja płacę. – Zaśmiał się, po czym wstał i wręczył X podobną monetę. Po dłuższych obserwacjach można było stwierdzić, że to dawna waluta, która obowiązywała w większości krajów. – Mam nadzieję, że twoje/wasze życzenie zostanie spełnione. – Powiedział i wyminął go/ją/ich. W momencie, gdy XYZ się obrócił, dziadka już nie było.

3.7 - Jeżeli wyznasz w Akademii miłość pod najstarszym drzewem w ostatni dzień jesieni to na pewno zostaniesz zaakceptowany, a wasz związek zawsze będzie pełen szczęścia, ciepła i miłości. Ponoć gwarantuje to fakt, iż drzewo to związane jest z driadą, która umarła, wierząc, że widziała Balaana.
   Istnieje legenda, która mówi, że jeżeli w ostatni dzień jesieni pójdziesz ze swoją miłością pod najstarsze drzewo w Akademii i wyznasz tam jej miłość to na pewno zostaniesz zaakceptowany, a wasz związek zawsze będzie pełen szczęścia, ciepła i miłości. Nie do końca wiem jak to działa, ale pewien dobry duszek, który prawdopodobnie nadal żyje w tym drzewie, nie pozwala nikomu mieć złamanego serca. Sama coś takiego przeżyła, gdy chodziła tam do szkoły. Twierdziła, że poznała w niej Balaana, który zniknął, gdy tylko poznała jego prawdziwą rasę. Pracowała tam później aż do śmierci jako kucharka, wierząc, że jeszcze kiedyś go spotka, niestety chyba się nie doczekała i wiedząc, że umiera, udała się na polanę i zamieniła w drzewo. Po jej śmierci zalesiono część terenu Akademii by nikt jej niepotrzebnie nie nachodził. Ale ona chciała inaczej, więc sama przyciąga do siebie ludzi.

3.8 - Legenda o tym, że szkoła poza trzema piętrami ma też podziemne piętra, do których zejście oznacza samobójstwo. Nikt nie wrócił stamtąd żywy.
   Jesteście z Fidarossy? A możecie mi powiedzieć czy tam naprawdę są podziemia? Znaczy… Na planie budynku są trzy piętra i nie ma nawet piwnicy, ale krążą legendy, że pod nogami uczniów ciągną się korytarze, którymi przechadzają się jakieś potwory! Ponoć niektórzy słyszeli syki, szuranie, a ci, co poszli to sprawdzić… No. Nigdy nie wrócili. Nie, nie żartuję! Naprawdę! Pewnie w starych wydaniach gazetki szkolnej będziecie mogli poczytać o tajemniczych zniknięciach. Ale no… Mnie tam nie było. A szkoda. Czyli co? Nic mi o tajemniczym zejściu nie opowiecie?

3.9 - Legenda o chłopcu, który na początku powstania szkoły mówił o TYM. Ponoć żyje.
   W tamtym roku była u was taka dziewczynka, no nie? Opowiadała o tym, że TO jest w szkole. Dellie? Jakoś tak chyba miała na imię. Tak czy inaczej. Wiecie, że nie była pierwszą która o tym wspominała? Mówi się, że gdy szkoła została założona i przybyli do niej pierwsi uczniowie to jakiś młody chłopiec popadł w obłęd. Również opowiadał o TYM. Mówił, że coś czai się w cieniu, że odbiera ludziom życia, że próbuje go zabić… I chyba wspominał coś o dziwnym chichocie, którego nie słyszał nikt inny. Ta mała… Co jeżeli oboje mają rację? Hmmm… No, jej się nie zapytamy, ale ponoć ten chłopak żyje. Tylko nie pamiętam jak się nazywał… To był wampir. One są długowieczne. Pewnie teraz mieszka daleko stąd, ale no. Nie dziwię mu się. Mieli go za wariata. Do końca szkoły się z niego śmiano, a on szedł w zaparte. Biedny. Może chociaż po szkole zaczęło mu się powodzić? Ah, nie ważne. Wracając do Dellie. Była kiedyś tutaj i zostawiła pakunek dla jakiegoś Iana. Leżał u nas na zapleczu i w końcu ktoś go wyciągnął. Moglibyście zanieść go do szkoły, żeby ktoś mu go przekazał?

3.10 - Plotka o aktualnym dyrektorze, który jest pierwszym dyrektorem spoza linii założycieli. Nie było więcej dziedziców. Ponoć dostał coś, co ma pomagać szkole, ale nie umie tego otworzyć/odczytać.
   Waszym dyrektorem jest aktualnie Żabarn, prawda? Pod jego rządami ta szkoła upada… A była tak prestiżowa! Znaczy nadal jest, ale wiecie… Chodzą plotki, że wpadacie w długi. No, ale co się dziwić. Nie jest dziedzicem założycieli. Wszyscy z linii wiedzieli jak zarządzać szkołą, jeden Żabarn ma problem z otwarciem przekazywanej z pokolenia na pokolenie szkatułki. I nie patrzcie tak na mnie! Nie kłamię! Przez lata moja rodzina robiła tam za sekretarzy, szkatułka nie była tajemnicą! Zanim jednak ja się tam dostałem to Żabarn wybrał kogoś innego, zwalniając mojego ojca. To on powiedział mi o jego problemach. Pewnie przez to ciągle tracicie pieniądze. Nawet kuźnię wam zamknęli! Haha! Karma zawsze wraca!

Myślę więc jestem


___________________________________________________________________________________________

4. Budyniowy incydent

Podczas kolacji na stołówce uczniowie zostali zamknięci, a na ścianie pojawiła się ogromna plama przypominająca tę z budyniu. Jeden z uczniów postanowił sprawdzić czym jest owa maź, ale ta nagle go zaatakowała, parząc rękę. Chwilę później z tego dziwnego tworu zaczęły wyłaniać się bezokie potwory. Spanikowani uczniowie próbowali uciekać drzwiami i oknami, walczyć ze stworami, a nawet uciekać przez kuchnię - problem jednak był taki, że nieważne jak próbowali, dziwna siła miała nad nimi przewagę. Potwory, które uciekły z Koszmaru, raniły wielu uczniów. Na szczęście obyło się bez ofiar śmiertelnych. Wszystko jednak zniknęło magicznie, gdy tylko woźny wraz z pielęgniarzem otworzyli drzwi.

Zły budyń!


___________________________________________________________________________________________

5. Halloweenowa Impreza

Ostatnia noc października okazała się być wręcz idealna. Zaskakująco przyjazna temperatura, bezchmurne niebo i upiornie urocze dekoracje sprawiły, że bal halloweenowy okazał się być strzałem w dziesiątkę. Niespiesznie przybywający na plac główny uczniowie mogli podziwiać doskonale przygotowane miejsce. Reflektory, scena, parkiet - wszystko to było nad wyraz profesjonalnie przygotowane. W dodatku nastrój podbudowywały także znajdujące się gdzieniegdzie, wydrążone dynie i magicznie płonące świece. Ale czym byłaby impreza bez bufetu? Szkoła zadbała również o to - długie, suto zastawione stoły prezentowały takie przekąski jak pająki na patyku, czy poncz z pływającymi w nim gałkami ocznymi. Nic tylko się bawić. Całe przedsięwzięcie zaczęło się od przemowy miłosiernie nam panującego dyrektora Żabarna. Powitał on zgromadzonych, jednocześnie przypominając o wyborach na Króla i Królową balu. Wygłosił także krótkie przemówienie, dotyczące ostatnich zdarzeń targających akademią, a jego słowa wywołały gromki aplauz. No dobra, kilka osób nieśmiało zaklaskało, ale hej! Impreza się rozpoczęła! Zespół muzyczny znakomicie wywiązał się ze swoich obowiązków, choć czasami podejmował wybory dotyczące repertuaru, które trudno zrozumieć. Jednak uczniowie zdawali się tym nie przejmować, zbyt zajęci sobą nazwajem. Dramatyczne przepychanki słowne, jeszcze dramatyczniejsze przeprosiny, czy niedwuznaczne propozycje - wszystko to zebrane na jednym parkiecie. Kolorowe, oryginalne stroje (te trochę mniej udane też) były doskonałymi pretekstami do przełamywania pierwszych lodów, co zostało skrzętnie wykorzystane przez część bawiących się. Zabawa trwała w najlepsze, aż wybiła północ. To oznaczało jedno - czas na ogłoszenie wyników głosowania. Muzyka przycichła, a na scenie ponownie pojawił się dyrektor, tym razem w towarzystwie Felicie Sander. Emocje sięgały zenitu, każdy chciał wiedzieć kto wygrał. Nawet sam dyrektor, który choć chciał przeciągnąć tę scenę trochę bardziej, to sam nie należał do cierpliwych osób i entuzjastycznie wyjawił zebranym nazwiska wybranych szczęśliwców. Byli to Mason Bailey i Tora Caprico, oboje należący do Fresi. Rozległy się brawa, a para królewska wkroczyła na scenę. Koronację zwieńczyły uściski jakimi Felicie uraczyła zwycięzców. Później para tradycyjnie wstąpiła na parkiet, aby każdy bez przeszkód mógł popodziwiać Króla i jego Królową. Zwykłe, szkolne ożywienie towarzyszyło już wszystkim do końca zabawy, który miał miejsce gdy tylko wybiła druga. Dyrektor uroczyście zakończył zabawę, a uczniowie bez większych problemów rozeszli się do swoich akademików. No chyba, że ktoś akurat wypił za dużo, ale nie było zbyt wiele takich przypadków.

Dynia! Lol!


___________________________________________________________________________________________

6. Pierwsza fabuła

W zeszłym roku szkolnym doszło do tragedii – Dellie, pierwszoroczna uczennica z akademia Fresi spadła ze schodów tak niefortunnie, że całe zdarzenie zakończyło się jej natychmiastową śmiercią. Nie znane były przyczyny wypadku, jednak główne teorie odnośnie jej śmierci były niepokojące. Pierwsza mówiła o tym, że dziewczyna była chora. Gdy przyszła do akademii była zwyczajną, dość lubianą przez swoje podejście do innych, dziewczyną, z którą miło się rozmawiało i którą bez skrępowania można było prosić o pomoc. Jednak z każdym dniem robiła się coraz dziwniejsza. W końcu, pewnego dnia (tu kiedyś będzie data), oszalała. Zaczęła mówić, że „TO tu jest”, choć nikt nie wiedział czym owe „TO” mogłoby być. Nie określała nic, nie odpowiadała na pytania, po prostu od czasu do czasu mamrotała pod nosem niezrozumiałe słowa, uparcie twierdząc, że w szkole nie jest bezpiecznie. Nie badano jej i nigdy nie zdiagnozowano choroby, jednak wielu uczniów mówi, że prawdopodobnie owe TO ją zabiło – w przenośni, bo było tylko jej wymysłem, ale możliwe, że jej wyobrażenia stały się dla niej tak realne, że uciekając, spadła. Druga była równie prawdopodobna, choć oznaczała, że między nimi chodzi morderca. Dziewczyna zdawała się przyjaźnić z Ainashim Ianem Ibarą, agresywnym chłopakiem, którego można było zirytować każdą pierdołą na tyle mocno, by wylądować na jakiś czas w szpitalu. Ludzie uważali, że Dellie chciała zerwać tę toksyczną znajomość, więc w akcie zemsty zepchnął ją ze schodów. Dowodów nigdy na to nie znaleziono.

Rok szkolny zaczął się z przytupem. Impreza rozpoczynająca go może i została przesunięta, jednak i tak została zapamiętana jako najdziwniejsza w placówce. Zespół, który grał tego dnia dla uczniów, przyniósł ze sobą substancję, która wywołała halucynacje wśród wielu uczniów – jedni widzieli napisy na ścianach, inni słyszeli syczenie, a jeszcze inni byli pewni, że byli świadkami czyjejś śmierci. Oczywiście to była oficjalna wersja, ale zadawała się na tyle logiczna, że nikt z tym nie dyskutował. Podczas jednej z nocy grupa uczniów została uwięziona w koszmarze. Winnym tej sytuacji był Salem, który naraził się dość potężnemu somnumowi, jednak nikt nie zgłosił tej sprawy, uznając, że najprawdopodobniej był to zwykły koszmar, więc mężczyzna nie poniósł konsekwencji swoich działań. Podczas szaleńczych prób ucieczki przed potworami, które zostały zesłane na nastolatków, trafili oni do czerwonej komnaty, na której ścianie wypisane były daty, niezrozumiałe słowa i imiona. W tym również „Ian” (takie imię nosił brat dziewczyny jak i jej „przyjaciel”). Po szafkach porozkładane były świeczki, a cała sala wyglądała, jakby ktoś odprawiał tutaj jakiś rytuał. W trakcie jednego z wyjść do miasteczka uczniowie mogli zasłyszeć kilka ciekawych legend, które znajdziecie na 3. Legendy z miasteczka
Później miejsce miał Incydent Puddingowy – potwory, które atakowały uczniów w śnie, wydostały się z niego jakoś i zaczęły ranić wszystkich, którzy tego dnia byli na stołówce. Niektórzy stracili wzrok, inni władzę w nogach, część wyszła z poważnymi urazami, ale bezproblemowymi do wyleczenia (oparzenia, przebite i skręcone kończyny), jednak obyło się bez zgonów. Potwory zniknęły tak szybko jak się pojawiły, gdy tylko do sali wdarł się Salem z Harrisem, zostawiając na ich głowach zniszczenia, które szkoła naprawiała przez dłuższy czas. W międzyczasie do szpitala trafił Ceri Vallerio. Z początku nie wiadomo co mu było – był niezwykle słaby i nie umiał już podnieść się z łóżka. Powtarzał, że od czasu do czasu słyszy uporczywe piszczenie w uszach, po którym zwykle się mu pogarszało. Nie wydawało się to niczym dziwnym, dopóki podczas jednego z ataków nie zaczął mówić w języku, którego nikt nie kojarzył. Jako przyczynę śmierci podano ugryzienie mrówki. I było to dość prawdopodobne, bo zmarł w dniu, gdy został ugryziony po raz drugi.
W okolicach dnia śmierci Ceriego – którego miał „uratować” Ian poproszony o to w geście rozpaczy przez zakochaną w cadaverze Torę – bies otrzymał paczkę. W środku znajdował się sztylet - czarny niczym smoła, z błękitnym kryształem w rękojeści i zygzakowatym ostrzem, które raczej nie nadawało się do atakowania. Z jakiegoś powodu zmarła rok temu Dellie zostawiła go dla blondyna, a gdy ten wziął go do ręki - zaczął go parzyć. I choć niby niewinny podarek nie powinien przynieść wiele złego, ostatecznie, gdy demon wziął go na lekcję tańca, sprawił, że ten wpadł w szał. Chłopak znalazł się pomiędzy jednym sztyletem, który przyniósł ze sobą, a drugim, który ukrył w schowku (był idealnie pod salą), gdy zabił Dellie. Potwierdzeniem tego, że mordercą niewinnej dziewczyny był Ian, była wizja, która spadła na empatów znajdujących się w akademii. Gdy którejś nocy demonowi śniło się tamto zdarzenie, nieświadomie przekazał je dalej, odkrywając przed nimi prawdę. Prawdę, która mu nie zaszkodziła w tamtym czasie, a o której i tak zapomniał, gdy się obudził. Przed wizją do szpitala trafił Kayler, którego ugryzł jakiś owad. Nie wiadomo było co to i dlaczego chłopak z wrażenia spadł ze schodów, uznano to za zwykły zbieg okoliczności, którego skutkiem były połamane obie nogi.
W międzyczasie uczniowie odnaleźli różę. Będąc w ogrodzie, po roślinach prześlizgnął się cień, a one momentalnie umarły. Z zerwanej przez Viviette róży wypływała niebieska maź, której nijak nie dało się zidentyfikować i choć pierwotnie Rose Busters (z Viviette, Nią i Mikhailem na czele) chcieli dowiedzieć się o niej coś więcej, utknęli, bo żadna roślina nie wytwarzała czegoś takiego w łodydze. Inna grupa, w której skład wchodził Dorian, Watirius oraz Nia, próbowali dowiedzieć się do czego służy znaleziony przez chłopaków na wieży klucz. Doszli do tego, że otwiera on jakąś szkatułkę, bo na drzwi był za mały i zaryzykowali, włamując się do gabinetu dyrektora, gdzie odnaleźli “legendarną” szkatułkę, w której miał kryć się sposób na wyciągnięcie szkoły z długów. Znaleźli w niej jednak kolejny klucz - cały biały i bez ząbków, wyglądał jak bardzo cienkie ostrze. Wtedy też grupa uczniów, która trafiła do szpitala - z urazami bądź by odwiedzić leżącego tam Kaylera - dostała szansę na przeszukanie biura Salema. Natrafili tam na dziennik, w którym ukryta była strona z rysunkami sztyletów dwóch pradawnych ras oraz na informację, że w ranie Ceirego znaleziono tę samą niebieską maź co w róży. Kayler zdawał się jej nie posiadać, jednak w koszu na śmieci Salem miał całkiem pokaźną kupkę chusteczek z nią - to nie mógł być przypadek.
I dopiero po tych wydarzeniach miejsce miała wizja empatów. Z dnia na dzień coraz więcej roślin umierało. Kaito wraz z Masonem i Drakem dowiedzieli się od Ellie, że jej roślin nie da się odratować i że są pokryte niebieską mazią, której pochodzenia nie rozumie. Bo nikt poza nią i jej współlokatorkami nie miał do nich dostępu. Na jaw wyszło też to, że przy kontakcie fizycznym, Ian odbiera ludziom energię. Max, która miała wizję Iana szarpiącego się z Dellie, a później i taką, w której widziała, jak chowa on jakiś sztylet w składziku, udała się tam, by odnaleźć tę broń.
Pomagała jej w tym Dawn i ta pokazała go na szlabanie w archiwum, gdzie Caroline podzieliła się informacjami znalezionymi przez Maxine na temat tego jak działają balaany i dautangi oraz o kluczach, które trzymają wiecznie głodny szczep w więzieniu. Po ogólnym zamieszaniu uczniowie udali się w miejsce, które wskazywała otrzymana przez Kaito mapa. Okazało się, że południowa wieża zawiera dodatkowe przejście, które otwiera się tylko wtedy, gdy ktoś ma przy sobie klucz. Z sufitu nagle spadła dziwna, gęsta i stanowczo zbyt niebieska woda, której pojawienie się wcale nie wywołało takiej niechęci jaką powinno. Uczniowie przeszli na drugą stronę, wykończeni. Niektórzy to na amen (rip Jade). Mimo poniesionej straty musieli udać się dalej, powrót przez - teraz czarny - portal zdawał się nie mieć sensu, zwłaszcza, że mógł ich zabić.
Gdy dotarli na koniec korytarza, znaleźli się w ogromnej sali z bramą, przy której w powietrzu wisiał Ian Ibara, a kawałek dalej leżał nieprzytomny Théo.
Rozgorzała walka - najpierw z blondynem, później z marionetkami, które kiedyś były mieszkańcami naszego świata, a na końcu z Dautangiem, którego żaden z uczniów nie mógł pokonać. Udało się im tylko wepchnąć go ponownie do szczeliny i zatrzasnąć za nim bramę. Niestety nie obyło się bez urazów.

Akademia Fidarossa znajduje się na górze - największym i najszerszym miejscu własnej wyspy. Poza ogromnym zamkiem znajdzuje się tam wiele terenów zielonych - las, zbocza, boiska, jaskinie... Ceglany zamek ma kilka wież oraz trzy piętra. Jest masywny, ale w jego zdobieniach widać pewną delikatność, która przyciąga jak magnez. Jakby w wyrytych napisach tkwiła magia, nie pozwalająca nie zachwycać się nad tym miejscem.


Dzisiaj mamy: Friday 03.05.2024